- Kategorie:
- byczyna.199
- dzob i po dzobie.134
- łódź.664
- night ride.30
- trip.4
Wzniesienia łódzkie - wczesną wiosną
Czwartek, 18 kwietnia 2013 | dodano: 18.04.2013Kategoria łódź
Kolejny wyjazd nie tam, gdzie było planowane, jakaś taka już reguła powstaje, może sama się udowodni.
Początek, przypadkiem trafiony szlak czarny, to, gdzieś w jednym w lasków
kfiatki, łiii…
huba buba
A to staw, który przechodził procesy gnilne, śmierdział, ale za to przyciągał chyba swoim zapachem multum żab, dosłownie. Jak sie zatrzymałem przy stawie, woda nagle wzburzyła się wielką falą. Okazało się, że żaby sie unoszą w tej wodzie i zażywają kąpieli słonecznej. Było ich dużo.
Największa ostoja zimy jaką znalazłem, dobre 1.5x2m miała ta zima.
Jeszcze gdzieniegdzie się chowa po kątach jak widać.
No, w sumie to zostały bananowe postoje. Po ostatnim przejeździe na samej czekoladzie, stwierdziłem, że czekolada, to głupi pomysł. Na ten wyjazd zakupiłem 4 banany. Pomysł się w drodze ułożył, żeby przy każdym popasie bananowym zrobić zdjęcie, ale jedno się gdzieś zapodziało, teraz przypomniałem sobie, że było to w lesie którymś z kolei, nie ważne…
Pierwszy popas, jak zabrakło mi drogi, myślał głupi Ja, że jeśli jakiś traktor raz przejechał, to pewnie dokądś jechał, nie.
Tak, nie ma drogi i nie było, przyjechało się z lewa, a wyjechało z prawa, polem, bo nie było nawet żadnej miedzy, nic, polem, ale na szczęście było w miarę suche.
Kolejny popas, przy młynie, nie spodziewałem sie go!
Co zasmuca, to wklęsłość umysłu pospólstwa. Stoi młyn na uboczu? A wybijmy szyby! Jak widać, dolne są pozaklejane, pod jednym widać było nawet świeżo wybite szkło - zero poszanowania zabytków.
Ostatni popas, gdzieś w polach
po wyjeździe z lasopól.
Po powrocie, co do głowy się rzuca…
przerażające, że w takich fajnych weekendowych miejscach, mądrzy ludzie pierw śmiecą co nie miara, a potem jeszcze pewnie jak wrócą, to się dziwią, ,,O Borze, ale śmietnik, że tego nikt nie posprząta''.
No nic, jedynie mieć nadzieje, że kiedyś większość nabierze dobrych nawyków i nie będzie psuć tego co nie jego a dla każdego.
Zdechłem, jak widać po średniej.
Co samego mnie rozśmieszyło, po powrocie na drogi dobrej jakości, nagle siły mi wróciły, i przez łódź z 20 nie spadało.
Wytrzęsło mnie niemiłosiernie miejscami, pod koniec w dodatku, spadek w ładnej górki z 50kmh na dziurawcową drogą, to bolało.
Postanowienie na kolejnych przynajmniej 5 wyjazdów, asfalt, asfalt, no może trochę szutru, nie las, nie pola, nie bagna.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Początek, przypadkiem trafiony szlak czarny, to, gdzieś w jednym w lasków
kfiatki, łiii…
huba buba
A to staw, który przechodził procesy gnilne, śmierdział, ale za to przyciągał chyba swoim zapachem multum żab, dosłownie. Jak sie zatrzymałem przy stawie, woda nagle wzburzyła się wielką falą. Okazało się, że żaby sie unoszą w tej wodzie i zażywają kąpieli słonecznej. Było ich dużo.
Największa ostoja zimy jaką znalazłem, dobre 1.5x2m miała ta zima.
Jeszcze gdzieniegdzie się chowa po kątach jak widać.
No, w sumie to zostały bananowe postoje. Po ostatnim przejeździe na samej czekoladzie, stwierdziłem, że czekolada, to głupi pomysł. Na ten wyjazd zakupiłem 4 banany. Pomysł się w drodze ułożył, żeby przy każdym popasie bananowym zrobić zdjęcie, ale jedno się gdzieś zapodziało, teraz przypomniałem sobie, że było to w lesie którymś z kolei, nie ważne…
Pierwszy popas, jak zabrakło mi drogi, myślał głupi Ja, że jeśli jakiś traktor raz przejechał, to pewnie dokądś jechał, nie.
Tak, nie ma drogi i nie było, przyjechało się z lewa, a wyjechało z prawa, polem, bo nie było nawet żadnej miedzy, nic, polem, ale na szczęście było w miarę suche.
Kolejny popas, przy młynie, nie spodziewałem sie go!
Co zasmuca, to wklęsłość umysłu pospólstwa. Stoi młyn na uboczu? A wybijmy szyby! Jak widać, dolne są pozaklejane, pod jednym widać było nawet świeżo wybite szkło - zero poszanowania zabytków.
Ostatni popas, gdzieś w polach
po wyjeździe z lasopól.
Po powrocie, co do głowy się rzuca…
przerażające, że w takich fajnych weekendowych miejscach, mądrzy ludzie pierw śmiecą co nie miara, a potem jeszcze pewnie jak wrócą, to się dziwią, ,,O Borze, ale śmietnik, że tego nikt nie posprząta''.
No nic, jedynie mieć nadzieje, że kiedyś większość nabierze dobrych nawyków i nie będzie psuć tego co nie jego a dla każdego.
Zdechłem, jak widać po średniej.
Co samego mnie rozśmieszyło, po powrocie na drogi dobrej jakości, nagle siły mi wróciły, i przez łódź z 20 nie spadało.
Wytrzęsło mnie niemiłosiernie miejscami, pod koniec w dodatku, spadek w ładnej górki z 50kmh na dziurawcową drogą, to bolało.
Postanowienie na kolejnych przynajmniej 5 wyjazdów, asfalt, asfalt, no może trochę szutru, nie las, nie pola, nie bagna.
Rower:brudas
Dane wycieczki:
87.16 km (37.00 km teren), czas: 04:41 h, avg:18.61 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj