Nieszczęsny wyjazd w pola z psem, hak sie urwał.. tak poprostu ;p

Niestety tym razem było pod wiatr i pod górke, pod koniec w Kaliszu złapał mnie na dodatek deszcz, potem jakieś półtorej godziny siedzenia na pkp, wyjazd jeszcze w poszukiwaniu sklepiku, rogalik 7-days, i powrót pociągiem do Byczynki.

Jako, że ostatni wpis z tego randoma nieszczęsnego, to opisze jak wyglądały wyjazdy mniej więcej. ;-)

Było do wszystko w okolicach Zabieniec/Ślesin w dziewczyna lub i bez trzeba było jeździć po zakupy do Ślesina, albo do okolicznych wiosek, różnie to było, czasami po obiedzie sam wyjechałem bo nie chciałem się smażyć w słońcu poprostu, a czasami poprostu do sklepu sam jechałem to troche się drogi nadrobiło, i takie 2 wyjazdy około były, no ale trudno mi teraz ocenić kiedy one się odbyły i dokładnie trase odtworzyć, tak samo z dziewczyną wyjeżdzało się np nad Gopło co dojechaliśmy do samiutkiego początku tego zbiornika, ale go nawet dokładnie nie zobaczyliśmy(trzeba było wracać).

Ten wpis 10km po terenie to wyjazd z domku w przerwie między deszczowej, do lasu troche po piachu, no road.

Wpisy przypadkowe
nie miałem licznika, ale palcem krocząc po mapie wyszło mi mniej więcej suma sumarum ~ 140km

Droga Krajowa 25 z tego co pamiętam Kalisz-Konin, i dalej do Ślesina i Żabieniec?

Przejazd z pociągu do dziewczyny nad jezioro ;)

Prowadziło sie z kapciem troche ;p